Tydzień po Czestnovie zawitałam do Krakowa. Tak się składa, że mamy z Czestnovą podobne wspomnienia z czasów licealnych, chociaż mnie bardziej zapadły w pamięć spacery po ogrodzie botanicznym, nagrzane kamienne płyty Rynku, na których przesiadywałyśmy po zmroku oraz chłód kościołów, freski i Gandalf na witrażu. :-) Dorosłe wspomnienia z Krakowem już bardziej związane są z ludźmi, a nie zabytkami, zwiedzaniem czy innymi atrakcjami. Różne miejsca, migawki chwil - pozowanie z miotłą w parczku wokół Starówki, długie nocne rozmowy w knajpie, gdzie kelnerka podała nam zapałki na spodeczku, impreza na której towarzyszył nam balonik i czapka z dzwoneczkami. A najświeższe wspomnienia? Mniej już szaleństw, przebierańców i czasu. Dużo więcej wódki, dobrego jedzenia i spokoju. Poruszanie się utartymi szlakami. W czwartek o 18 rozpoczęłam w pracy pertraktacje urlopowe. Marzyło mi się piątkowe popołudnie spędzone na włóczeniu się z aparatem po Krakowie. W pewnej książce o niezbyt dobrej reputacji i niskich lotach było o tym, że jak bardzo czegoś pragniesz to cały świat sprzyja Twoim pragnieniom. W osobie mojego szefa świat mi zaczął sprzyjać już po godzinie negocjacji. Inna sprawa, że miałam dobre argumenty. :-) Po 20 wyszłam z pracy, kupiłam bilet, spakowałam plecak i z uśmiechem od ucha do ucha, po 13 godzinach w pociągu wysiadłam w mieście, gdzie akurat tego dnia była wiosna i nie padało. A potem zdjęcia, jedzenie, picie, jedzenie, picie, jedzenie i trzeba było wracać. Lecz zanim to nastąpiło, zniknął gdzieś towarzyszący mi od dwóch tygodni ból głowy, grymas stał się uśmiechem. Wyrwałam się z błędnego koła praca-sen, przez trzy dni nie słyszałam niczyjego marudzenia, ze swoim na czele, za to dużo rozmawiałam i śmiałam się. Tylko tyle, a zamiast pointy, bo tej nie będzie, myślę o tym, że kiedyś znowu tam pojadę zaczerpnąć oddechu i może wtedy zrobię lepsze zdjęcia. Bo póki co zupełnie nie mam pomysłu jak sfotografować Kraków. |
2 comments:
bys cos wreszcie napisala!
:-)
a ja znowu czekam, byś cos napisala..
Prześlij komentarz