Zachciało mi się wygody. Dla wygody pojechałam do warsztatu zmienić żarówkę. Bo nie opyla mi się jechać na drugi koniec miasta, żeby mi to Tata zrobił. A mnie samej ubrudzić i podrapać rąk też się nie chciało. Zapłaciłam równowartość piwa w knajpie i szczęśliwa pojechałam w stronę zachodzącego słońca. Aha. Szczęśliwa jak cholera. Bo wtedy jeszcze nie wiedziałam, że pod warsztatem przytrzasnęłam sobie skraj kurtki drzwiami. Dokładnie ten skraj, na którym jest suwak. Suwak się rozleciał, a rozlecianym metalowym cusiem przecięłam sobie rajstopy. Tak, te turkusowe, które tak mi pasują do mojego obrzydliwie optymistycznego ostatnimi czasy nastroju. W domu odkryłam, że suwaka nie umiem naprawić. I zahaczyłam kolejne rajstopy. Wiem, było ubrać dres, a nie się stroić. Wieczorem postanowiłam pójść wcześniej spać. Kiedy o 23 opatulona w szlafrok zmierzałam pod prysznic Eryk dostał małpiego rozumu i zaczął wyć pod oknem. Na moim cichym zamieszkałym głównie przez emerytów podwórku. Wyłączyłam alarm i nie zdążyłam nawet wejść pod prysznic, gdy znowu rozległo się wycie. Wurg. Wyłączyłam, upewniłam się, że alarm jest wyłączony i postanowiłam kontrolnie posiedzieć nad książką. Latanie z za przeproszeniem gołą dupą na dwór to średnia przyjemność. (Co z tego, że pełnia, mam wolne od latania na miotle). Kiedy mimo wyłączonego alarmu zaczęło znów wyć przypomniałam sobie tę notkę i implikacje z niej płynące. Mianowicie pan od wymiany żarówki nie wyjął podczas tej operacji kluczyka ze stacyjki. A kluczyk w stacyjce przez ileśtam czasu owocuje potem takimi atrakcjami. Przy kolejnym wyciu nie wytrzymałam i zabrałam Eryjca na przejażdżkę, podczas której oczywiście nie mogłam znaleźć magicznego przełącznika, który pokazywał pan w ASO. Przecież widziałam, gdzie jest a teraz nic! zniknął! WURG po trzykroć! Obawiam się, że nie pozostaje mi nic innego jak wleźć w moje dwa pancerne śpiwory i spędzić noc w samochodzie. Ahoj przygodo, taka twoja mać! |
0 comments:
Prześlij komentarz