6 lip 2009

Synergia

Kolejne wazne slowo na S. I kolejna dawka hermetycznego blogowego sentymentalizmu z cyklu "jakie to my jestesmy stare i jak sie znamy jak lyse konie".
A w synergii chodzi pokrotce o to, ze z osobna kazdy z nas jest fajny, sympatyczny, troszke szalony i minimalnie wredny. Razem tworzymy stado. Ktore podspiewujac "Szatan-szatan", "Robbie Loe d'Amour" czy "Naszym klubem Anderlecht", nad sola i karkowka czyni wspolne plany urlopowe. Ktore przychodzi mi do lozka, gdy czytam przed zasnieciem i prawi komplementy. Ktore tworzy sniadanie mistrzow, z wodka, piwem, korniszonkiem oraz obmacywana dupa. Ktore, gdy w ogrodku Degustatorni braknie miejsca, siada na murku i trawniku, w nosie majac konwenanse. Ktore uprawia bizucrossing, miedzy spacerem, a sushi, w srodku nocy dla odmiany pije herbate, dyskutujac przy niej problemy spoleczne oraz ich podloze. A potem foci, spi 4 godziny i foci duzo dluzej, ale za to z wody. Po odjezdzie stada jestem ledwo zywa, od razu tesknie i jest tak, ze az.
Tak to wygladaly ostatnie 3 dni. Oraz zdaje sobie sprawe, ze odkrywam Ameryke w konserwach.

1 comments:

MotylaNoga pisze...

Masz taga "stado"! Rynna.