28 sty 2008

Zakupy

Za nadzwyczajne zrządzenie losu można uznać fakt, że kiecki na 2 najbliższe śluby kupiłam już po godzinie zakupów. Bez większego problemu i traumy pt "nic na mnie nie pasuje, pójdę w worku, albo nie pójdę wcale". Tak mnie to rozbestwiło, że rozważam zakup wysoce niepraktycznych czółenek na obcasie - do pracy. Bo co z tego, że nie lubie się z obcasami, skoro na trasie dom-praca-dom rzadko mam do przejścia więcej niż 500m. A w pracy, nie ukrywajmy tego, dalej niż do aneksu kuchennego też nie chadzam.
Przypuszczam, że ów stan rozpasania w kwestiach odzieżowych ma coś wspólnego z weekendowymi pogaduchami w gronie Aniołków. Jeszcze kilka takich rozmów i może wyjdę na ludzi, tj. przepraszam na kobietę. :-)

4 comments:

MotylaNoga pisze...

Pamiętaj o staniku! (i poproszę foty)

Anonimowy pisze...

Ja tylko przypominam, że jesteś inżynierem, to zobowiązuje, w końcu nigdy nie wiadomo kiedy trzeba będzie wejść na drabinę :)

el pisze...

Meg na drabinie :-))

Meg pisze...

ROTFL. Drabina chyba mi nie grozi, w końcu pałęta się tych kilkuset chłopa po fabryce, zawsze można jakiegoś zatrudnić. :) Gorzej jak trzeba będzie pod biurkiem zainstalować n-ty komputer, przecież nie będę prosić, żeby mi kabel sieciowy i klawiature podpinali, mam swój honor. Poza tym i tak nie przebiję naszej nowej recepcjonistki. Gdybym była facetem rwałabym jak... no cokolwiek tam się rwie. :-)
Elfi ->jeśli koniecznie pozadasz widoku mnie na drabinie to skombinuj dla mnie jakas w Krakowie, to specjalnie dla Ciebie wejde. :)))